Janusz Jęczmyk
 
Konradowi J. Sercarzowi
 
 
Przychodzimy, odchodzimy,
Leciuteńko, na paluszkach,
Szczotkujemy, wycieramy,
Buty nasze, twarze nasze,
Żeby śladów nie zostawiać
Żeby śladu nie zostało.
 
Miasta nasze, domy nasze
Na uwięzi się kołyszą
Tuż nad ziemią, ledwo, ledwo,
Jak wiatr mały, to nie widać.
 
A jak wielki wiatr się zdarzy,
Wilka bieda: puszczą cumy,
Zatrzepoczą się, zatańczą
Miasta nasze, domy nasze
I ulecą. W stratosferę.
 
Przygarbionych w pustym polu,
Bez oparcia, bez osłony,
Bez niteczki choćby, co by
Przytwierdzała nas do ziemi,
Wiatr nas porwie i poniesie
Za kołnierze podniesione,
Porozrzuca. Gdzieś w przestrzeni.
 
Nam to nic. My przeczekamy.
Jak się skończy, jak ucichnie,
To wstaniemy, otrzepiemy
Dłonie nasze, klapy nasze,
Żeby śladu nie zostało;
Od początku zbudujemy
Miasta nasze, domy nasze
Sprzęty nasze lampy nasze,
Żeby wiatr miał czym kołysać.